OGRODZIENIEC

Dzisiaj zapraszam na wycieczkę do niezwykle imponującego Orlego Gniazda.

Ogrodzieniec – zamek rycerski.

Usytuowany jest na górze Janowskiego – najwyższym wzniesieniu na Jurze krakowsko-częstochowskiej (504 m n.p.m).

Dzięki temu że został zbudowany z twardych wapieni i dolomitów, możemy go podziwiać do dzisiaj. Gród zamkowy istniał już w XII w. , ale wtedy było to zaledwie kilka drewnianych chat, które w 1241 r. został spalony przez Tatarów. Wówczas na tym terenie rządził stary ród Włodków, którzy w miejsce drewnianych chat wznieśli gotycki zamek z kamienia. Przez kolejne lata zamek zmieniał swoich właścicieli, którzy nadal rozbudowywali zamek, nadając jego wnętrzom piękny barokowy styl.

Najazd szwedów w 1702 roku rozpoczął etap upadku tej potężnej twierdzy. Ostatni właściciele opuścili zamek w 1810 roku, a ruiny stały się  materiałem budulcowym dla miejscowych chłopów.

Obecną postać, zamek zawdzięcza pracom archeologiczno-konserwatorskim, które były wykonywane w latach 1959-1973. I chociaż jest imponujący, nie pokazuje jak ta siedziba magnacka wyglądała w okresie swojej świetności.

Ogrodzieniec

O zamku krąży wiele legend. Czy prawdziwych? Oceńcie sami:

LEGENDA O CZARNYM PSIE

Starsi ludzie mówią, że na Zamku Ogrodzienieckim w Podzamczu w nocy straszy ogromny czarny pies, który ciągnie za sobą długi na trzy metry, brzęczący łańcuch. Owo tajemnicze zwierzę widywali ojcowie i dziadkowie już przed pierwsza wojną światową. Wspominali, że nocą żaden koń nie ośmielił się przejść zamkowej bramy, mimo iż zewnętrzny dziedziniec pachniał soczystą, świeżą trawą. Czarnego psa widziało zbyt wiele osób, by mówić o zwykłej fantazji. Owo dziwne stworzenie pojawia się w niezmienionej postaci od co najmniej kilkudziesięciu lat. Wyjaśnienia tajemniczego zjawiska, którego świadkami było wielu mieszkańców Podzamcza, należy szukać w historii ogrodzienieckiego zamczyska. W 1669 roku Mikołaj Firlej sprzedał Ogrodzieniec Stanisławowi Warszyckiemu. Był to bardzo zamożny, pierwszy dostojnik Rzeczpospolitej, który nigdy nie poddał się Szwedom, od początku wiernie stojąc u boku Jana Kazimierza. Wspólnie z księdzem Kordeckim bronił Częstochowy, a jego rodowy Danków, to jeden z niewielu skrawków Polski, na którym nigdy nie stanęła noga szwedzkiego żołnierza. Warszycki słynął ponadto, jako zapobiegliwy gospodarz, dbający o rozwój rzemiosła i rękodzieła. Ale… jednak, charakter miał ciężki, a dla poddanych nie był bynajmniej dobrym panem. Według legendy rodowy Danków wzniósł z potu i krwi okolicznego ludu. Inna historia opowiada, iż narożną grotę na dziedzińcu ogrodzienieckiego zamku kazał zamienić na męczarnię zwaną odtąd „męczarnią Warszyckiego”. To w tej grocie pan kasztelan osobiście nadzorował torturowanie opornych poddanych. Warszycki nie znosił sprzeciwu z żadnej strony i pewnego dnia kazał na oczach całej służby wychłostać swoja żonę, a sam wsłuchiwał się w jęki nieszczęsnej. Legenda głosi, że Warszycki nie umarł śmiercią naturalną, lecz za życia został porwany przez diabły do piekła. Zamieniony w czarnego psa straszy do dzisiaj na zamku ogrodzienieckim.

 

O PIĘKNEJ OLIMPII 

Stanisław Boner miał córkę niezwykłej urody, w której zakochał się bez pamięci młody rycerz Stanisław Kmita. Chociaż Bonerówna całkowicie oddała mu swe serce ojciec nie chciał słyszeć o tej miłości, a dodatkowym argumentem przeciw młodym, były jego przekonania religijne – będąc zażartym zwolennikiem protestantyzmu nie chciał wyrazić zgody na ślub z katolikiem. Tymczasem wybuchła wojna, na którą wyruszył Kmita. W czasie ostatniego pożegnania obiecał przysyłać Olimpii posłańców z listami. Dowiedział się o tym Seweryn i nakazał pokojówce, by oddawała mu każdy z adresowanych do córki listów. Olimpia i jej ukochany nie mogli zrozumieć, co się dzieje, czemu nie otrzymywali od siebie wiadomości. Nie domyślali się podstępu. Bardzo zmartwiony młody rycerz po powrocie z wyprawy wojennej wysłał raz jeszcze giermka do swej wybranki, sam zaś czekał na odpowiedź na wysokiej i stromej skale. Niestety i ten list przejął okrutny ojciec i polecił pokojowej napisać odpowiedź rzekomo od córki, „iż widząc beznadziejność ich miłości i upór ojca, oddaje rękę komu innemu”. Kmita otrzymawszy list, w przypływie rozpaczy rzucił się w przepaść  w zbroi i na koniu. By upamiętnić tę tragedię na skale, u podnóża, której zginął nieszczęśliwie zakochany wyryto napis:

                                                     Stanisław Kmita, rycerz orężny
W boju z Tatarzy szablą potężny
Ku Bonarównie serce swe zwrócił
I z tej tu skały w przepaść się zwrócił

Po tym wydarzeniu Boner wywiózł córkę z Babic do swego zamku w Ogrodzieńcu. Olimpia jednak dowiedziała się o podstępie ojca i tragicznej śmierci ukochanego. Z rozpaczy wyskoczyła z górnego okna południowej wieży. Odtąd pokazuje się o północy w bieli, spaceruje po blankach basztowych i strasząc poszukiwaczy skarbów strzeże ich tajemnicy, chociaż jak niektórzy powiadają dawno ich nie ma, gdyż zostały doszczętnie zrabowane.

 

O ZAMKOWEJ STUDNI

Dawno, dawno temu na zamku ogrodzienieckim odbywał służbę wojskową Anzelm z Józefowa, który zmuszony był zostawić w domu swoja piękną, młodą żonę. Po dwóch latach służby zwrócił się do Seweryna Bonera, by ten pozwolił mu wrócić do rodzinnego Józefowa. Okrutny pan zaproponował Anzelmowi, by wykonał na dziedzińcu zamkowym studnię. Gdy osiągnie poziom wody powróci do domu. Pełen nadziei przyjął warunki i zaczął kuć w skale studzienny otwór. Głęboko chowała się jednak woda pod ogrodzienieckimi skałami. Kopał więc studnię rok po roku, a tymczasem uprowadzono jego żonę i uczyniono z niej nałożnicę. Kiedy po dwudziestu latach Anzelm dokopał się do wody, po tak katorżniczej pracy był już zniedołężniałym starcem. W tym roku Boner obdarzył go wolnością. Niestety, żołnierz nie doczekał tej radosnej chwili. Wyczerpanie organizmu było tak silne, że po wydostaniu się na powierzchnię serce Anzelma nie wytrzymało i żołnierz zmarł. Od tego czasu woda, do której dokopał się nieszczęsny Anzelm w tajemniczy sposób zniknęła. Nie skorzystał z niej okrutny burgrabia. Do tej wody jak głosi legenda nie dokopano się już nigdy. Wraz ze swym życiem Anzelm zabrał ją do Grobu.

 

O ŻELAZNYCH DRZWIACH W ZAMKU

Seweryn Boner, krakowski bankier i żupnik, właściciel Ogrodzieńca miał młodą i piękną żonę, która pod jego nieobecność lubiła flirtować z młodymi żołnierzami. Pewnego razu, pod nieobecność męża, udała się do kaplicy zamkowej, by prosić Matkę Boską o ochronę przed gniewem męża, gdyby wyszły na jaw jej igraszki. Nagle zerwał się straszliwy wiatr i drzwi do kaplicy raptownie się zamknęły. Seweryn po powrocie nigdzie nie mógł znaleźć żony, a szukał jej wszędzie. Po jakimś czasie oświadczono, że jedynym miejscem, którego nie sprawdzono jest kaplica zamkowa. Wtedy Boner wykrzyknął: „wyrąbać drzwi!” Po ich wyłamaniu okazało się, że żona Seweryna leży martwa na schodach. Boner wyprawił jej uroczysty pogrzeb i wyjechał. Zbójcy korzystając z okazji napadli na zamek i zaczęli rabować. Spłoszeni przez służbę rzucili wszystko i wybiegli na dziedziniec, na którym leżały drzwi z kaplicy. Herszt bandy kazał je zabrać. Zbójcy zanieśli drzwi do swej siedziby w Okienniku Dużym Skarżyckim i umieścili w skale. Odtąd zamykały wejście do ich kryjówki. Obecnie te legendarne drzwi znajdują się w kościele ogrodzienieckim i zamykają zakrystię.

 

O BONARKACH

Dawno temu w Zamku Ogrodzienieckim mieszkało dwóch braci, których tutejszy lud nazywał bonarkami (dusigroszami, skąpcami). Według podania przed śmiercią, która ponoć miała ich zabrać jednocześnie, zażądali, by pochowano ich we wspólnym, bardzo głębokim grobie na dziedzińcu zamkowym wraz ze wszystkimi kosztownościami. Życzeniu braci stało się zadość, a po pogrzebie ich ciał strzegło czterech rycerzy, którzy mieczami zroszonymi w święconej wodzie wciąż odpędzali złe duchy, które nawiedzały grób dniem i nocą. Legenda głosi, że lud tutejszy bardzo nie lubił chciwych i wyzyskujących Bonarów – stąd te złe duchy wyciągające po nich swe ręce.

Legendy pochodzą ze strony http://www.zamek-ogrodzieniec.pl/kategorie/legendy

 

Aby dodatkowo zachęcić turystów do odwiedzania tego pięknego miejsca w okresie od czerwca do września w każdą niedzielę i dni świąteczne, przedstawiciele Bractwa Rycerskiego Ziemi Ogrodzienieckiej uprzyjemniają zwiedzanie pokazami walk i dawnego tańca.

ogrodzieniec

Zachęcam do odwiedzenia tego przepieknego miejsca, zafundujmy sobie i swoim dzieciom niedzielny „łyk historii”, który na długo pozostanie w pamięci.

Godziny otwarcia zamku:

kwiecień – w zależności od pogody* – 11.00 – 18.00

maj – sierpień – codziennie – 9.00 – 20.00

wrzesień – codziennie – 9.00 – 19.00 / do zmroku /

październik – w zależności od pogody* – 10.00 – 18.00 / do zmroku /

listopad – w zależności od pogody* – 10.00 – 15.00

grudzień – marzec – zamek nieczynny

Informacje pobrane z Oficjalnej strony Zamku Ogrodzienieckiego w Podzamczu.