Ostatki czy śledzik

Ostatki, czy śledzik

Ostatki to czas, w którym karnawał zbliża się ku końcowi. Okres hucznych zabaw, których nazwa może różnic się w zależności  od regionu.

Ostatki dawniej..

Dawniej, karnawał polski nazywano Zapustami .  Nazwy tej używano albo dla całego okresu od Nowego Roku do Środy Popielcowej lub ostatnich dni przed Popielcem. Te ostatnie trzy dni karnawału nosiły także staropolską nazwą Mięsopust (od słów mięsa – opust, czyli pożegnanie mięsa). Nazywano je również ostatkami, kusymi (diabelskimi) dniami, kusakami, dniami zapuśnymi. W Polsce, podobnie jak w innych krajach Europy, był to czas poczęstunków, tańców i swawoli. Na wsi i w miastach, we wszystkich stanach, bawiono się i stosownie do posiadanych środków i zasobów jedzono dużo, tłusto i wypijano wiele mocnych trunków.

Kulig, stara polska tradycja

Kuligi były niezwykle popularną formą zabawy, do której dołączali wszyscy mieszkańcy wsi bez względu na wiek i status społeczny. W kolorowym korowodzie pełnym sań, ludzi i koni nie brakowało muzyki i obfitych ilości alkoholu. Na czele kuligu stał wodzirej, zwany w niektórych rejonach Arlekinem. Jego zadaniem było zaplanowanie trasy kuligu, który mógł trwać nawet kilka dni.  Podczas zabawy urządzano tańce na świeżym powietrzu i wieczorem w karczmach. Zwyczaj nakazywał grać muzykę polską taką jak polonezy, mazurki, kujawiaki czy oberki.

Podkoziołek  na Kujawach i Wielkopolsce

Podkoziołek w okolicach Kujaw i Wielkopolski silnie związany był z seksualnością. Postać tytułowego koziołka przedstawiana była z mocnym podkreśleniem atrybutów płci męskiej. Uważano, że należy podwoić siły podczas zabaw w małżeńskim łożu po to, by przez kolejne czterdzieści dni postu, móc żyć we wstrzemięźliwości. Taka symbolika świetnie pasowała do hucznych zabaw kończących karnawał i sowicie zakrapianych alkoholem.

Ostatki, czy śledzik…

Śledzik na Kaszubach i Śląsku

Ostatnie imprezy przed Wielkim Postem na Kaszubach nazywano śledzikiem. Prawdopodobnie dlatego, że śledź był jedną z prostszych, kaszubskich potraw i tym samym pasował do nadchodzących dni postu. Poza wódką na kaszubskich stołach stawiano tradycyjne potrawy. Wśród nich między innymi kaszubskie pączki zwane  purclami . Poza pączkami zajadano się  plackami ziemniaczanymi i ruchankami (rodzaj racuchów drożdzowych) .

Ostatki czyli śledzik, na śląsku.

Ostatki czy śledzik

Ryba ta pojawiała się na każdym niemal stole. Poza nią, Ślązacy jadali w okresie poprzedzającym post tradycyjne kreple, czyli śląskie pączki. Na stołach musiały być również bułki nadziewane mięsem lub kiełbasą, noszące nazwę  szołdry.  We wtorek w nocy, tuż po zabawie, urządzano grzebanie basa. Był to symboliczny pogrzeb instrumentu (najczęściej skrzypiec lub kontrabasu). Zabawie towarzyszyły wiejskie płaczki, które stały nad przykrytym czarnym suknem instrumentem i żałośnie zawodziły.

Oznaczało to, że zakończył się okres zabaw i rozpoczynał post.

Śląskim zwyczajem był także zakaz czyszczenia stajni i obór. Miało to przynosić pecha i zwiastować brak urodzaju. Kobiety nie mogły szyć ani reperować ubrań, by nie sprowadzić na mieszkańców domu choroby. Dom natomiast musiał być dokładnie wysprzątany, a wszelkie śmieci wyniesione poza ogrodzenie. Po zapustnych imprezach w Środę Popielcową należało wygotować i wyszorować dokładnie wszystkie garnki i patelnie. Na Śląsku, jak nigdzie indziej, przestrzegano zakazów postnych. Wymagały one, by ludzie nosili ściśle określone ubrania i jedli tylko postne potrawy. Nie wolno było tańczyć, śpiewać, a w niektórych rejonach nawet śmiech był zakazany.

Przebierańcy i postaci z podań

W wielu regionach kraju, podczas ostatków po wsiach chodzili przebierańcy. Była to dodatkowa atrakcja, która zaganiała do zabawy wszystkich mieszkańców wsi. Wśród przebierańców pojawiał się zazwyczaj kozioł, lub turoń. Uganiał się za dziewczętami oraz młodszymi kobietami. Wyżej wymienionym postaciom w zabawie towarzyszyły inne stwory w zależności od regionu. Najczęściej był to diabeł, dziad, baba, niedźwiedź czy śmierć z kosą.

Ciekawym zwyczajem było również organizowanie tuż przed północą z wtorku na środę inscenizowanej mszy, nazywanej popielcowym kazaniem.  Były to dowcipne opowiastki związane ze wsią i jej mieszkańcami. Nie miały one na celu obrażać nikogo, a jedynie wzbudzić śmiech.

Niezależnie od tego, który region kraju pozostaje bliski naszemu sercu, pamiętajmy o kultywowaniu tradycji.

Szampańskiej zabawy ostatkowej dla wszystkich!