Mało jest miejsc, które budziłyby taki szacunek i podziw odwiedzających jak Rzym. Zróżnicowane i wielowarstwowe oblicze nowoczesnego miasta przyciąga na równi ze starożytną przeszłością, wspaniałymi pomnikami renesansu czy skarbami watykańskich muzeów. Rzym ma do zaoferowania wiele atrakcji.
Wspaniałą pogodę, bezcenne zabytki, tonące w zieleni parki, małe zaciszne place i zaułki. Wąskie uliczki, okna z drewnianymi okiennicami opływające kolorowymi kwiatami oraz wszechobecne kawiarenki z których roznosi się o poranku aromat świeżo parzonej kawy. Restauracje pachnące pomidorami, bazylią i pizzą. Skutery, rowery, ciągły gwar i tłumy ludzi… Bary serwujące drinki do późna w nocy… To miasto które nigdy nie śpi.
Jeśli zwiedziliście już wszystkie muzea, zabytki, monumenty i ruiny rzymskie, czas odetchnąć w najstarszej części Rzymu, Trastevere.
Zatybrze, po włosku Trastevere, to malownicza dzielnica położona na lewym brzegu rzeki Tyber (Tevere). Jak większość zakątków Wiecznego Miasta, cieszy się wiekową historią. W czasach starożytnych, była to okolica zamieszkała przez biedotę i przybyszy z ubogich zakątków imperium. W 64 roku n.e. doszczętnie strawił ją ogień wzniecony przez Nerona. Z ważnych informacji historyczno-kulturowych trzeba także wspomnieć o tym, że to tutaj znajdowało się rzymskie getto, utworzone w XVI wieku. Dzielnica ta bardzo długo opierała się wszelkim przemianom. Przez wiele lat, pozostając niejako obok głównych szlaków turystycznych, które prowadziły do Watykanu, Koloseum, Forum Romanum, czy fontanny di Trevi.
Dziś, Rzym po drugiej stronie rzeki, zasiedlają coraz zamożniejsi mieszkańcy.
Zatybrze zdecydowanie powraca na piedestał i staje się z wolna kolejnym obowiązkowym punktem programu dla każdego turysty. Dzisiejsze Trastevere pachnie kawą, świeżym pieczywem i winem. Tętni życiem, rozbrzmiewa symfonią dźwięków, stanowiąc jednocześnie kwintesencję włoskości. Malownicze uliczki, place i kościoły, przytulne trattorie, malutkie sklepiki z niepowtarzalnym charakterem. To wszystko tworzy atmosferę dzisiejszego Zatybrza. Wyglądające na stare i zniszczone kamienice coraz częściej kryją w sobie ekskluzywne apartamenty, które przyciągają sławy świata sztuki.
Czar tej dzielnicy doceniają kolejne już pokolenia filmowców.
Na Trastevere, wychowywali się m.in. Sergio Leone i Ennio Morricone. To w tym właśnie miejscu, powstawały też najsłynniejsze kadry filmu Woodiego Allena – „Zakochani w Rzymie”. Zatybrze zamieszkiwał również Bernardo Bertolucci. Dziś ekipy remontowe zmieniają sukcesywnie proletariackie klitki na nowoczesne studia. Mieszkania chętnie tutaj kupują również Amerykanie, którzy szczególnie upodobali sobie te dzielnicę. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze niedawno do Zatybrza nikt nie miał przekonania. Było ono typową proletariacką, brudną i zaniedbaną dzielnicą. Zwiedzanie Zatybrza warto zacząć za dnia, ale polecam pozostanie tam aż do godzin wieczornych. Wtedy dopiero można się przekonać jak modne stało się to miejsce.
Ruszamy zatem na spacer.
Centrum Zatybrza od ponad 400 lat stanowi plac S. Maria In Trastevere, który przed południem sprawia senne wrażenie. Turyści snują się tu jakby od niechcenia. Tylko przed bazyliką Santa Maria In Trastevere zbiera się tłum. Zatybrzańska bazylika jest prawdopodobnie najstarszym kościołem w Rzymie. W tym właśnie miejscu, za czasów Oktawiana Augusta, rzekomo wytrysnęło źródło oleju. To niezwykłe wydarzenie zinterpretowano jako zapowiedź nadejścia Mesjasza. W IV wieku, kiedy ustały prześladowania chrześcijan, papież Juliusz I w miejscu kaplicy zbudował kościół.
Miłośnicy historii sztuki powinni również odwiedzić Villę Farnesina.
Villa Farnesina, została wzniesiono w latach 1508-11 dla bogatego bankiera sieneńskiego Augustyna Chigi – jednej z najważniejszych postaci Italii XVI wieku. Projekt i budowę willi, Chigi powierzył swojemu rodakowi ze Sieny, Baltazarowi Peruzziemu – znakomitemu artyście renesansu włoskiego. Prawdziwym skarbem Farnesiny są jej wspaniałe sale, pokryte freskami przedstawiającymi sceny zaczerpnięte z mitologii. „Triumf Galatei” Rafaela, „Polifem” Sebastiana del Piombo, loża Amora i Psyche przypisana uczniom Rafaela, doskonale ilustrują jedne z najszczęśliwszych dni złotych lat renesansu w Rzymie. Bardzo ciekawe jest też pierwsze piętro budowli z Salonem Perspektyw (Baltazar Peruzzi) i sypialnią pokrytą freskami sławiącymi Aleksandra Wielkiego (Sodoma). Farnesina należy dziś do prestiżowej Akademii Dei Lincei promującej od XVII wieku rozwój nauki (jednym z jej pierwszych członków był Galileusz).
Teraz możemy po prostu posnuć się uliczkami Zatybrza.
Na każdym rogu znajdziemy coś interesującego. A to wyrośnie przed nami mała restauracja, a to skręcając w ślepy zaułek trafimy do galerii sztuki albo lodziarni. Mieszańcy jakby wcale nie przejmowali się turystami. Gospodynie z godnością wywieszają przez okno, kolejne sztuki bielizny posługując się systemem kołowrotków. Kiedy w którymś z okien pojawi się sąsiadka, natychmiast zaczyna się rozmowa, do której przyłączają się kolejni domownicy. Krzyczą i śmieją się donośnie, ale we Włoszech inaczej się nie da, bowiem rwetes i hałas są rzeczą powszednią. Tutaj nikomu to jedna nie przeszkadza, tworząc kolejny element włoskiej układanki, obok wyśmienitej kuchni, doskonałych win i pięknych krajobrazów.
Spacerując, tak czy inaczej powinniśmy wreszcie trafić na Viale di Trastevere.
Ta ulica dzieli Zatybrze na dwie części: turystyczną i tę należącą do mieszkańców. Mało tam turystów, klimat bardziej swobodny, można powiedzieć familijny. Odnajdziemy tu więcej śladów dawnego Zatybrza. I znowu nie będziemy wiedzieli, co czeka nas za rogiem. Może to być zarówno piękny zaułek, jak i odrapany mur. Rzym traci tu swoją monumentalność i historyczność. Są tylko ciche kamienice w toskańskich kolorach: ochra, brunatny pomarańcz, przygaszona czerwień, obdrapana żółć. Urok tej części Zatybrza kryje się również w zapachu ciast z cukierni za rogiem oraz starych dusznych barach, których rodzinna atmosfera to pozostałość dawnego świata.
W niedzielne przedpołudnia tłumy ciągną na Mercato Porta Portese, jeden z największych pchlich targów w Europie.
Miejsce to cieszy się ogromną popularnością wśród Rzymian i turystów, ma też fantastyczną atmosferę. Można tu kupić niemal wszystko, co tylko komuś przyjdzie do głowy. Od rzeczy wytwornych i antyków, po chińskie podróbki, kwiaty, części samochodowe, artykuły spożywcze, porcelanę biżuterię i sprzęty domowe. Straganiarze przyjeżdżają tu z całych Włoch oraz zagranicy. Wśród bardziej wyszukanych towarów można nabyć również najróżniejsze przedmioty z najdalszych zakątków świata, począwszy od tkanin z Ameryki Łacińskiej aż po kadzidła i przyprawy z Dalekiego Wschodu.
Na Trastevere, brukowane alejki wiją się pomiędzy porośniętymi bluszczem trattoriami i starymi apartamentowcami. O ile za dnia dnia, Trastevere emanuje aurą subtelnego wyrafinowania dzięki bywalcom sączącym wino z wysmukłych kieliszków, o zmierzchu uliczni artyści i wielbiciele dobrej zabawy tłumnie odwiedzają niezliczone kluby, bary i place. Pełni luzu oraz nietajonego entuzjazmu. Wokół roznosi się jedyny w swoim rodzaju zapach – ciepły, swojski, rozgrzany słońcem, orzeźwiony wodą z ulicznych kranów.
Gra świateł i cieni oraz malownicze zakątki, to również wymarzone miejsce dla artystów. Fotografia nie zawsze oddaje wszystkie odcienie palety barw Zatybrza. Czasem ten niesamowity klimat lepiej oddają obrazy. W dzielnicy jest ponad sto galerii, a raczej galeryjek – niewielkich, niskich i ciemnych sklepików, pełnych skarbów sztuki. Trudno jednak znaleźć te najcenniejsze i naprawdę wartościowe, gdyż często przytłoczone są hałaśliwymi kramikami ulicznych sprzedawców, oferujących pamiątki za kilka euro, tanią biżuterię, oraz przedruki znanych obrazów i fotografii.
Zapada zmierzch.
Na ulicach pojawiają się tłumy. W przydrożnych kawiarenkach zaczyna brakować wolnych miejsc. Zapełniają się ponownie restauracje, otwierają swe podwoje kluby, rozbrzmiewa muzyka ulicznych grajków. Dawna dzielnica biedoty dziś jest jednym z najmodniejszych miejsc w Wiecznym Mieście. Dzieje się tak zapewne dlatego, że po dziś dzień, mimo wszechobecnej komercjalizacji i globalizacji, Trastevere zachowało swój niezwykły charakter i wdzięk. Rodzaj artystycznego czaru, kojarzącego się zarówno z dekadencką bohemą, jak i prostym proletariatem.
Podczas wyprawy do Wiecznego Miasta nie należy więc ograniczać się wyłącznie do prawego brzegu Tybru.
Bez względu na to ile czasu spędzicie na Trastevere, nie poznacie tej dzielnicy do końca. I w tym właśnie, tkwi jej prawdziwa siła. Bezsensem jest dokładne planowanie zwiedzania tej okolicy. Tutaj należy się zgubić, zapomnieć, ruszyć przed siebie, nie bacząc na okoliczności. Błąkając się, pozwólmy sobie na radość odkrywania detali. Zatybrze nie jest do podziwiania z dystansu, jest do przeżywania. Bo nigdy nie wiadomo, dokąd zaprowadzi nas intuicja, przypadek albo po prostu, przypadkowo obrany kierunek.
Gorąco polecam!